Strona 3 z 5

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 22 maja 2012, 20:40
autor: shelly
malykazio pisze:Samochody były i 20 lat temu,
nie napisałam, że nie było, ale było ich mniej... zasadnicza różnica.

Co do tłumu nie każdy może sobie sam jeżdzic na zakupy do hipermarketu np, często ludzie zabierają dziecko/dzieci. A szelki przewracaniu nie zapobiegają, tylko upadaniu na chodnik np.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 23 maja 2012, 7:53
autor: malykazio
Nie za bardzo widzę jak sznurek ma zapobiec upadaniu. Przecież jest elastyczny, więc dziecko jeśli a upaść to i tak upadnie. Co do hipermarketów to kiedyś przecież tez były sklepy, gdzie matki z dziećmi chodziły. Nie widzę tu różnicy. A może konieczność korzystania ze smyczy to efekt bezstresowego wychowania dzieci?

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 23 maja 2012, 8:59
autor: zyrtex
małykazio a po co zakładać dziecku ochraniacze i kask przy wyjściu na rolki czy rower ?

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 23 maja 2012, 9:17
autor: malykazio
A co ma jedno z drugim wspólnego? Co ma smycz na zakupach do kasku na rowerze?

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 23 maja 2012, 10:10
autor: zyrtex
wspólny mianownik - bezpieczeństwo

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 23 maja 2012, 10:20
autor: malykazio
zyrtex pisze:wspólny mianownik - bezpieczeństwo
Podobnie jak samochodowa poduszka powietrzna i interwencja USA w Iraku i Afganistanie...
Różnica jest zasadnicza. Kask i ochraniacze nie są kontrowersyjne, nie wywołują skrajnie różnych reakcji, nie przypominają traktowania dziecka jak zwierzęcia i nie naruszają jego godności - w przeciwieństwie do smyczy.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 23 maja 2012, 12:25
autor: zyrtex
i tak każdy ma swoje zdanie , znamy Twoje , dziękujemy

eksperyment - zgubie Ci się w dużym sklepie nawet nie wiesz kiedy :) a kursu kamuflażu nie kończyłem, a jak ja Ci się zgubię to maluch zrobi to dwa raz lepiej.


Poduszka powietrzna - Irak, Afganistan - dwa kroki myślowe

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 23 maja 2012, 16:09
autor: behindblueeyes
zyrtex pisze:wspólny mianownik - bezpieczeństwo
Nie rób sobie jaj. Jakie jest prawdopodobieństwo upadku na rowerze, a jakie podczas spaceru? I jakie możliwości urazów i ich porównywalności w skutkach?

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 7:54
autor: zyrtex
jaj sobie nie robię , może trzeba tylko rozgraniczyć wiek, szelki jak najbardziej tak do pewnego wieku.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 10:09
autor: malykazio
zyrtex pisze:eksperyment - zgubie Ci się w dużym sklepie nawet nie wiesz kiedy a kursu kamuflażu nie kończyłem, a jak ja Ci się zgubię to maluch zrobi to dwa raz lepiej.
Mówimy o życiu a nie zaaranżowanych sytuacjach. Poza tym szelki mają służyć bezpieczeństwu, zabezpieczeniu przed wybiegnięciem dziecka na ulicę itp. a nie przed zgubieniem się. Takie argumenty padały w dotychczasowej dyskusji. Jeśli komuś dziecko się zgubiło to znaczy, że nie pilnował go wystarczająco dokładnie i tyle.
zyrtex pisze:Poduszka powietrzna - Irak, Afganistan - dwa kroki myślowe
Nieprawda. I jedno i drugie ma służyć naszemu bezpieczeństwu (teoretycznie). Więc wspólny mianownik jest.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 13:55
autor: Qrpiana
"Koleżanka opowiedziała mi wczoraj historie mrożącą krew w żyłach. Jej siostra była w Gdyni w Tesco, w ciągu dnia, na zakupach. Z 4- latkiem. Syn stal na zabawkach a ona na końcu regalu wybierała cos dla chrześnicy. Katem oka widziała cały czas syna. Nagle go nie ma.

Z 10 sekund nie patrzyła na niego! Wyleciała z alejki i nie zauważyła go nigdzie, stwierdziła, ze nie będzie latać miedzy regalami, bo może już być daleko
Cała sytuacja miała miejsce 3 lata temu. Mamusia pilnowała synka, zerkała na niego cały czas a jednak...
cały opis zdarzenia
gdyby były szelki to inaczej by to wyglądało!

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 15:45
autor: malykazio
Gdyby były szelki to gość najpierw by je przeciął a dalej sytuacja wyglądałaby tak samo. Poza tym czterolatka trzeba ciągle pilnować a nie "zerkać" na niego. O 10 sekundach niepatrzenia to też z relacji mamy wiemy, która może próbować wybielić się w oczach opinii publicznej i ukryć swoje zaniedbanie. Tak, uważam że 10 sekund niepatrzenia na czteroletnie dziecko w miejscu publicznym to zaniedbanie. To moje zdanie i nic go nie zmieni. Nie chce mi się też wierzyć, że porywacz podszedł do pierwszej lepszej matki i dziecko porwał. Podejrzewam, że wcześniej obserwował jej zachowanie w sklepie i to na ile nadzoruje dziecko. Kiedy stwierdził, że matka nie pilnuje go wystarczająco zaczął działać. To również jest moja ocena, nikt nie musi się z nią zgadzać.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:06
autor: behindblueeyes
Qrpiana pisze:gdyby były szelki to inaczej by to wyglądało!
Na ironię losu podawałem wcześniej ten sam przykład, ale skierowany, jako argument przeciw SMYCZY. To tylko obrazuje, jak dokładnie czytamy argumenty tych, z którymi się nie zgadzamy .... :jupi:

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:23
autor: shelly
malykazio pisze: ukryć swoje zaniedbanie
piszesz cały czas o zaniedbaniu albo nieradzeniu sobie z dziećmi... wiadomo, jedni radzą sobie lepiej inni gorzej, jak ze wszystkim... ale rodzice to tylko ludzie, mają milion innych spraw na głowie i czasem się cos przytrafi, straci sie dziecko z oczu np.

tak na marginesie to właśnie zwrociłam uwagę, że przeciwni smyczy są faceci, a za smyczą kobiety. Domyślam sie, że w większości domów to kobieta ma dziecko/dzieci po opieką 24h, a facet sobie idzie do pracy, więc tak naprawde faceci często nawet nie zdają sobie sprawy z tego jak trudno upilnować takie chodzące dziecko i przy tym zrobić zakupy, opłacić rachunki itp.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:25
autor: behindblueeyes
Muszę zgodzić się z Shelly. To, że tracimy dzieci z oka, nie jest w żadnym wypadku wynikiem nieodpowiedzialności. Ile razy to już u nas uginały się nogi ze strachu? Nie wyobrażam sobie jednak prowadzić na uwięzi córeczkę. Wyglądałoby to, jak prowadzenie opornego psa, na dodatku w kagańcu. Uważam żonę za idealną matkę. A jednak dziś puściły nerwy i ktoś ją "opieką postraszył". Za co pytam? Bo tym razem córeczka podążała w wózku inną drogą, niż zawsze, i w histerię wpadła? Kto sądzi, ten błądzi. Nadgorliwość naprawdę jest gorsza od faszyzmu. Nie zgodzę się jednak z generalizowaniem, kto jest za smyczą a kto nie? To jest kwestia szacunku do dzieci, jak Kaziu pisał słusznie. Co do pilnowania dzieci: MĘŻCZYZNĄ JESTEM, I WIEM, JAK TO JEST - z dedykacją dla STARYCH BAB, które nawet miejsca nie ustąpią w sklepie, przy kasie, widząc, że córka się niecierpliwi i żyć nie daje, bo chce już wyjść ze sklepu, podczas, gdy ja jeszcze nie zapłaciłem za zakupy

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:31
autor: shelly
behindblueeyes pisze:Nie wyobrażam sobie jednak prowadzić na uwięzi córeczkę.
ok, Ty sobie nie wyobrażasz, inni tak... nikt nikogo do niczego nie zmusza. Każdy ma własne zdanie i to jest fajne. Szkoda tylko, że czasem zabraknie trochę kultury ;)

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:34
autor: behindblueeyes
shelly pisze:czasem zabraknie trochę kultury
daleko nie muszę szukać przykładów, bo w rodzinie mam - gdyby ktoś, kto ma problemy z dziećmi korzystał z szelek / smyczy, gwarantuję, że co parę metrów ludzie z boku zastanawialiby się nad wezwaniem policji / opieki społecznej - może i to jest ułatwienie, ale i jak bardzo łatwo o nadużycie tej "władzy", która ogranicza ruchy dziecku?

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:36
autor: shelly
behindblueeyes pisze:jak bardzo łatwo o nadużycie tej "władzy", która ogranicza ruchy dziecku?
tak naprawde to trzymanie dziecka za rękę albo wiezienie w wózku z przypiętymi pasami to też ograniczanie ruchu. Trzymanie za rękę nawet bardziej ogranicza, bo dziecko ma zero możliwości "manewru". Problemem jest sam wygląd szelek i to ludzi boli.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:38
autor: behindblueeyes
Jedynie w przypadku, gdy dziecko nie wyraża na to definitywnie zgody, można mówić o nadużyciu. Problem SMYCZY w moim przekonaniu nie leży w widoku na ulicy, ale w rozwoju psychoruchowym i ewentualnych skutkach takiej niepedagogicznej asekuracji.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:40
autor: shelly
behindblueeyes pisze:Jedynie w przypadku, gdy dziecko nie wyraża na to definitywnie zgody, można mówić o nadużyciu.
wiadomo, że nikt normalny by dziecka siłą na smyczy nie ciągał...

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:41
autor: behindblueeyes
shelly pisze:wiadomo, że nikt normalny by dziecka siłą na smyczy nie ciągał...
Daleko tego przykładu szukać nie muszę .. Rodzina się kłania - aż wstyd przyznać. Próbowałem interweniować nawet w MOPR. Bez skutku, niestety. Dziwię się w ogóle tej instytucji, że nie robi nic, gdy np. rodzice, którzy nie radzą sobie z wychowaniem i jednocześnie odrzucają możliwość bezpłatnej terapii.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:43
autor: elfik
behindblueeyes pisze:Jedynie w przypadku, gdy dziecko nie wyraża na to definitywnie zgody, można mówić o nadużyciu. Problem SMYCZY w moim przekonaniu nie leży w widoku na ulicy, ale w rozwoju psychoruchowym i ewentualnych skutkach takiej niepedagogicznej asekuracji.
dwu- trzylatek ma z reguły odmienne zdanie niż rodzic ;) Więc ze zgodą może być ciężko..

Są dzieci i dzieci :)


behind - na prawde ktoś opieką Cię postraszył?? haha, ludziom to się w głowie przewraca. Mój syn też potrafił dostać ataku histerii, rzucał się w sklepie, rzucał się na chodniku, rzucał się na mnie ;) I o ile jego reakcja mnie az tak nie irytowała (lekki bunt, na szczęscie szybko przeszło), to reakcja obcych ludzi owszem.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 24 maja 2012, 16:45
autor: behindblueeyes
Bo widzisz, Elfik, dziecko się wychowuje, a nie hoduje. Jeśli ze zgodą jest ciężko, to może jest coś nie tak po drodze na etapie wychowywania? Pisałem Ci już, że mam bardzo bystre dzieci. A jednak.......
elfik pisze:behind - na prawde ktoś opieką Cię postraszył?? haha
Nie. Żonę. Gdybyś Ją znała, to byś padła ze śmiechu na ludzką nadgorliwość. Ale może to i dobrze, może to lepiej. Ludzie powinni być czujni.

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 25 maja 2012, 8:37
autor: Qrpiana
behindblueeyes pisze: Ludzie powinni być czujni.
Najgorzej, że są czujni jak nie trzeba...

Re: Dziecko na .. smyczy?

: 25 maja 2012, 8:49
autor: malykazio
shelly pisze:tak na marginesie to właśnie zwrociłam uwagę, że przeciwni smyczy są faceci, a za smyczą kobiety. Domyślam sie, że w większości domów to kobieta ma dziecko/dzieci po opieką 24h, a facet sobie idzie do pracy, więc tak naprawde faceci często nawet nie zdają sobie sprawy z tego jak trudno upilnować takie chodzące dziecko i przy tym zrobić zakupy, opłacić rachunki itp.
To typowo polskie podejście. Kobieta jest jedyną osobą, która może zająć się dzieckiem a facet ma tylko pracować, kasę do domu przynosić i tyle. Niestety taki pogląd pokutuje u nas w społeczeństwie. Co gorsze pogląd taki mają również instytucje państwowe, w tym sądy oraz biegli sądowi. Wystarczy posłuchać o sprawach rozwodowych i sposobie orzekania o opiece nad dziećmi. Choćby nie wiem kim był i jaki był facet i tak wyjdzie na nieodpowiedzialnego, nienadającego się do opieki nad dzieckiem. Wydaje mi się, że ojciec ma szansę na opiekę nad dzieckiem praktycznie tylko jeśli matka pije albo siedzi w kryminale.
Co to w ogóle za stwierdzenie "facet sobie idzie do pracy". Dla przyjemności tam chodzi, czy po to żeby mógł utrzymać rodzinę? Niech i kobieta "sobie idzie do pracy". Któż jej broni. Są przedszkola, żłobki, babcie, opiekunki...
shelly pisze:ale rodzice to tylko ludzie, mają milion innych spraw na głowie i czasem się cos przytrafi
Jeśli idą gdzieś z dzieckiem to ten milion innych spraw powinien być mniej ważny od dziecka. Jeśli "czasem się coś przytrafi" to ok, ale wykorzystanie smyczy świadczy o tym, że to "czasem" jest wyjątkowo często, albo ktoś z jakichś powodów podejrzewa, że istnienie wyjątkowo duże ryzyko, że coś może się przytrafić.
Jeśli ta matka ma milion spraw na głowie to dlaczego nie poczeka na ojca dziecka z ich załatwieniem? Przecież kiedy "facet sobie idzie do pracy" to jej zajęciem jest "tylko" zajmowanie się dzieckiem i to jest jej "praca". Resztę spraw można załatwić wspólnie kiedy facet sobie z pracy wróci. Na pewno łatwiej wtedy, wspólnie, zaopiekować się dzieckiem.

Nie jestem przeciwny smyczy dla dziecka dlatego, że jestem facetem, jak to sugeruje shelly. Mam też psa, który chodzi na smyczy. Uważam, że nawet zwierze nie może być ciągle na sznurku, bo to nieludzkie. Tym bardziej nigdy na smyczy nie powinien być człowiek.